Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Poranne zamotanie XXVI

38 088  
198   5  
Kliknij i zobacz więcej!Dziś trochę osób mających problem z lunatykowaniem. A także osoby mamroczące przez sen i idące na pamięć do łazienki...

Raczej rzadko zdarzają mi się poranne zamotania, jednak odkąd chodzę po naszym pięknym świecie, czyli od 27 lat , jestem aktywnym lunatykiem, mimo iż miało mi minąć kiedy dorosnę. Podstawowym i najprostszym sposobem na zawrócenie mnie do łóżka jest po prostu powiedzenie mi - Idź spać, nic się nie dzieje. Zawsze wtedy posłusznie wracam w objęcia morfeusza. Historii moich nocnych akcji jest całe mnóstwo i chciałabym przedstawić kilka najciekawszych:

Moje lunatykowanie nasila się wyjątkowo w czasach dla mnie stresujących (np. przed maturą czy obroną pracy magisterskiej), jak również w trakcie przeprowadzek. Pewnej nocy, kiedy przygotowywałam się do matury, wstałam z łóżka, poszłam do przedpokoju i chwyciłam za telefon, który wisiał na ścianie koło pokoju moich rodziców. Oni ze zdumieniem obserwowali moje działania i w końcu mama (M) spytała:
M - Co ty robisz?
ja - No dzwonię...
M - Ale gdzie i po co?
ja - Jak po co? No impreza tam jest!
Po czym zrobiłam w tył zwrot i wróciłam do łóżka.

Kolejne historie, które chcę opowiedzieć, miały miejsce tuż po zakończeniu studiów, kiedy razem ze znajomymi wyprowadziłam się z akademika do nowego mieszkania. Moja nowa współlokatorka nie była przyzwyczajona do moich nocnych akcji i zawsze strasznie je przeżywała. Pewnej nocy wstałam z łóżka, podeszłam do okna i zaczęłam rozsuwać żaluzje. Ona po przebudzeniu pyta (K):
K - Co ty robisz?
ja - Muszę recepty odebrać! (jestem z zawodu farmaceutą)
K - Jakie recepty? Kładź się spać!
ja - Nie mogę. Muszę wymienić recepty. Przecież gdzieś był błąd... Zobacz, że przywieźli mi poprawne recepty....
W końcu nakłoniła mnie do powrotu do łóżka, a ja zupełnie nie potrafiłam rano wytłumaczyć, dlaczego ktoś miał mi do domu w nocy przywozić recepty.

Miałam zwyczaj wieszania swojego grafiku na szafie nad łóżkiem. Którejś nocy wydawało mi się, że ta kartka to twarz człowieka. W związku z czym krzyknęłam:
- Odezwij się człowieku!
Po czym odwróciłam się na bok i spałam dalej, natomiast moja wybudzona współlokatorka ze strachu nie zasnęła do rana.

Spałam sobie smacznie w pokoju, a w tym czasie mój ślubny razem z moim bratem oglądali jakiś film w salonie. Nagle, wg ich relacji, otworzyły się drzwi do mojej sypialni, po czym na palcach przemknęłam korytarzem do sypialni ślubnego (który wtedy moim mężem jeszcze nie był). Oni z ciekawością podążyli za mną. Ja zaś otworzyłam okno i wyglądałam na podwórko. Na standardowe pytanie co robię, powiedziałam:
- Przyszłam tu sprawdzić, czy się tam nie pali.
Po czym wróciłam do łóżka.

Ostatnia z historii miała miejsce już po ślubie, w naszym nowym mieszkaniu. Okazało się, że kiedy śpię z kimś to nie łażę po całym mieszkaniu, natomiast wybudzam się albo reaguję kiedy mąż się wierci. Pewnego wieczoru, kiedy już zasnęłam, małż mój dostał SMS-a. Ja zaś mam wbite do głowy, że jeżeli telefon dzwoni w nocy, to na pewno z jakąś złą wiadomością. Zerwałam się więc i z trwogą w oczach pytam go:
- Co się stało? Kto? Kto umarł?
On zdębiał, powiedział, że nikt i kazał iść spać, więc ja posłusznie rzuciłam się w poduszki.

by Aga @

* * * * *

Ja z bratem jak co wieczór siedzimy i gramy. On się położył wcześniej, bo go niby głowa bolała. To ja gram dalej i nagle, koło godziny pierwszej, słyszę takie mruczenie i jakieś odgłosy, i takie wyraźne:
- Z kim się jeszcze nie witałem? No siema.

by anoysath @

* * * * *

Czas - jakieś dwa lata temu, kiedy zaczynałem "żyć na własną rękę" i dość dużo imprezowałem. Pewnego ranka dzwoni do mnie szef kuchni, a jak tylko zobaczyłem, że dzwoni Andrzej, to odbieram słowami:
- Panie Andrzejku, ja już idę.
Gdyż nie był to pierwszy raz, gdy po mnie dzwoniono i wszystko byłoby OK, tylko miałem wtedy dzień wolny, a szef chciał się dowiedzieć czy wpadnę pomóc po południu.

by mlody_swir

* * * * *

Dawno to temu było, jeszcze się na klawiaturę takie plastikowe pokrywy zakładało, żeby się nie kurzyła. Brat miał coś koło 8 lat. Dopiero co dostaliśmy PC-ta (386). W nocy brat wstał nagle, podbiegł do biurka komputerowego i zaczął uderzać rękami w tę zasłoniętą klawiaturę, gapiąc się na czarny monitor. Widok był nieziemski.
Innym razem zaniósł przez sen kołdrę rodzicom do pokoju jak oglądali telewizję.
A kuzynka z kolei musiała w nocy po klatce schodowej chodzić, bo rano zastała drzwi do mieszkania otwarte na oścież, a nic nie zginęło. Ona rano spała sobie spokojnie w łóżku.

by aptyalismus @

* * * * *

Żona mi to opowiedziała. Zasadniczo jestem trudnym obiektem do budzenia i zdarza mi się ją powitać dziwnymi słowy. Hitem jest mój tekst po rzekomym obudzeniu:
- Mam wzorzystą przepaskę biodrową ninja i jestem szybki jak błyskawica.
Dla dopełnienia obrazu - jestem ponad 120-kilogramowym, wyleniałym miśkiem.

by tyfusg

* * * * *

Zamotanie miało miejsce dość niedawno. Wstaję, patrzę - spóźniony do pracy. Szybko biegnę do pracy, okazało się tylko, że zapomniałem się przebrać, więc w piżamie wybiegłem, a skapowałem się dopiero w pracy.

Teraz czas na dzieciństwo.
Jako ośmiolatek lunatykowałem. Często było to po prostu przejście po domu i na tym się kończyło, ale dwa razy zaszalałem. Pierwszy raz poszedłem do kuchni, wrzuciłem ciasto i kurczaka do miski, zalałem mlekiem i zmiksowałem. Obudziła mnie mama, którą z kolei obudził mikser. Ale najdziwniejsze, że zanim mnie obudzono całkiem mi to smakowało.
I drugie zamotanie - znów kuchnia, ale tym razem wziąłem nóż i poszedłem do mojej siostry do pokoju i stanąłem nad nią. Uciekła z płaczem do taty.

by Edziod @

* * * * *

Rano, leniwa niedziela. Budzę się i widzę moją drugą połówkę, wpatrującą się we mnie oczętami wyrażającymi niemałe rozbawienie. Na moje pytanie, o co chodzi, usłyszałam historię, jaka zdarzyła się w nocy z moim udziałem.
Kochanie moje ogląda sobie TV, ja smacznie śpię. Naglę otwieram oczy, siadam na łóżku i zaczyna się dialog:
(J)a: Kochanie, gdzie są nasze małe kotki?
(K)ochanie: Skarbie, ale my nie mamy małych kotków.
J: Jak to nie mamy małych kotków? Gdzie są kotki?
K: Malutka, ale my na prawdę nie mamy małych kotków!
J: Nie mamy? Aha.
W tym momencie zamknęłam oczy i znów zasnęłam.
Moje zdziwienie po usłyszeniu tego dialogu bezcenne. Nie pamiętam nawet jednego słowa.

Druga historia miała miejsce parę lat temu, w nocy, na wakacjach. Tytułem wstępu: nasz letni domek stoi w lesie, zero latarni, a całe dnie spędzałam na polu namiotowym u znajomych. Budzę się nagle i nie wiem, gdzie jestem. Otwieram oczy, ciemno; zamykam, ciemno. Czuję jak ogarnia mnie coraz większa panika i nasuwa mi się myśl "Boże, zasnęłam w namiocie, mama mnie zabije!". Zaczynam macać otoczenie wokół mnie: pościel, łóżko, ściany. To nie może być namiot! Gdzie ja jestem? Dopiero gdy namierzyłam okno i rozsunęłam zasłony, do pokoju wpadło trochę promieni księżyca i zrozumiałam, że jestem we własnym pokoju! Jeszcze przez dobre parę minut trzęsłam się ze strachu.

Ten sam letni domek. Rodzice zaprosili na weekend znajomych. Wieczorem polało się trochę alkoholu, więc towarzystwo się rozmiękczyło. Sytuacja właściwa: głęboka noc, ciemno, że własnej ręki nie widać. Nagle moją mamę budzi dziwny odgłos. Zapala światło i cóż widzi? Znajomy rodziców z błogim wyrazem twarzy sika do szafy! Rano pokrętnie tłumaczył, że u niego w domu, gdy po wstaniu z łóżka obiera taki azymut, zawsze bezbłędnie trafia do toalety.

by kasiula88-83 @

Masz jakąś zabawną historyjkę o ciężkim poranku? Jeśli tak - to klikaj tu i ślij do mnie. Jako temat wpisz poranek!

Uwaga! Znaczek @ widnieje przy nickach osób, które jeszcze nie mają konta na tej najlepszej stronie na świecie!

Oglądany: 38088x | Komentarzy: 5 | Okejek: 198 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało