Taki już los
Stolicy, że nieszczęścia się kumulują. Podobnie jak w przypadku
Marszu Niepodległości, gdzie spokój manifestujących zepsuł luźny
bruk warszawskich ulic, prowokując ich do rzucania nim w pobliskie
okna, tak i w przypadku 4-czerwcowego Zlotu Niebieskich Ludzików,
klimat popsuli miłośnicy zwierząt wszelakich. Zapragnęli oni
bowiem, akurat tego dnia, odwiedzić praskie ZOO, ustawiając się w
liczącej, według różnych mediów, około 100-150 osób kolejce.
Kolejka ta rozpościerała się przez most na Wiśle aż po Zamek i
dalej, przez Trakt Królewski. Konieczność długiego oczekiwania
oraz bezlitosne słońce, które przypiekało tego dnia
niemiłosiernie, spowodowały powstanie uczucia dużego rozczarowania
a nawet złości na obecny stan rzeczy. Z tego powodu usłyszeć
można było niecenzuralne okrzyki, zaobserwować wymachiwanie w
powietrzu pięściami, a nawet doznać zniesmaczenia na widok
niewybrednych napisów, umieszczonych pośpiesznie na znalezionych
przypadkiem wzdłuż ulic kartonach po pizzy. Zachowań niegodnych
człowieka cywilizowanego nie warto wzmacniać, także stawiam kropkę
w tym temacie.
Wczorajszy dzień
był bowiem ciekawszy niż banda dzikusów rozjeżdżająca
autokarami tereny zielone w Stolicy. Wszyscy Prawdziwi Polacy
świętowali Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa
(łac. Sollemnitas Sanctissimi Corporis et Sanguinis Christi), pot.
Boże Ciało. Księciunio w sukience, uzbrojony w mikrofon oraz
boombox, odświeżał stare szlagiery tuż pod moim oknem. Darmowy
koncert bez wychodzenia z domu – to lubię! Poparcie dla zlotu
miłośników pieśni liturgicznej okazali również ci sami panowie
i panie w niebieskich strojach, których widziałem w Warszawie. Całe
szczęście samochody mieli ozdobione kogutami jeszcze z niedzieli,
także mogli się bardziej skupić na doświadczaniu tego wyniosłego
dnia.
Naszła mnie więc
taka refleksja, że szkoda że ci państwo tak rzadko pojawiają się
publicznie. Owszem, zdarza się ich czasem dojrzeć gdy machają
lizakami przy drodze, pilnują schodów lub pomagają rodzinie kaczek
przejść przez ruchliwą ulicę. Uważam jednak że nasz Kraj, pełen
ludzi niezadowolonych z właściwie wszystkiego, potrzebuje więcej
pozytywnych manifestacji. Osoby broniące status quo, zadowolone ze
stanu obecnego i, co więcej, gotowe go bronić, są moim zdaniem
lekarstwem na zło tego świata. Historia jest dowodem.
*z wyłączeniem oczywiście nabożeństw kościelnych
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą