Po raz kolejny jak co środa spotkanie z Onetowcami. Czyli kolejna dawka nonsensu już się szykuje... A dziś troszkę o facetach po 50, troszkę o świątyniach Majów i kapeńkę o wadze. A wszystko podane w sosie własnym. Zapraszam!
- Po 50-ce facet zamienia się w meteorologa (z tylu wiatry a z przodu opad), zaś po 60-ce osiąga wiek młynarza (siada na worach i bawi się sznurkiem). A potem?
- Facet po 50-tce to już trep. Potrzebuje opieki i pielęgnacji.
- Nie ubliżaj mojemu jeno spróbuj z nim w te klocki. Młody wysiada!
- Mam 57 lat, jestem z Lucynką (54 lata), juz 23 lata i jest nam cudnie. Dwa-trzy razy w tygodniu patrzymy sobie w oczka.
- Kolega jest ode mnie młodszy 2 lata, ma 63 lata ,jest właścicielem siłowni, ma żonę 32 lata, wysportowany jak młody człowiek. Ja też tam chodzę i dziewczyny mam po 35 lat, ale wiedziałem, że trzeba o siebie dbać. Jak miałem 25 lat nigdy w płucko nie dawałem, w gardziołko także. Nie wspominając o dawaniu w nosek i w Rylke. Ale jak mam dziewczynę to jak zacznę wieczorem, to kończę nad ranem, aż ledwo zipię, ale ja nie muszę rano wstawać do pracy. Ha.
- Fryzurka po 60: z tyłu fale z przodu wcale.
- Sfrustrowany 50-latek. Jeszcze chce, już nie może.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą