Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Wielka księga zabaw traumatycznych CXXXIV

28 064  
42   6  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli szukasz tu czegoś z czego można się pośmiać zrywając boki - zawiedziesz się. Natomiast jeśli trafiłeś tu szukając ludzi, którzy niemalże trafili do księgi Darwina - zapraszam. Dzisiejszym bohaterom w komplecie udało się przeżyć, choć były i złamania i zranienia...

Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...

007

Będąc małym dzikusem (1-3 klasa podstawówki) mieszkałem w wielkim 12 piętrowym bloku i w jednym budynku miałem połowę kolegów z klasy. Oczywiście sąsiedzi nie byli tak szczęśliwi z tego powodu. gdyż cała banda uwielbiała zabawy na korytarzach, które to były w przedziwny sposób pozawijane i długaśne. Pozwalało to na wymyślanie coraz to bardziej durnych zabaw, takich jak dzwonienie do sąsiadów dzwonkiem i szaleńcze ucieczki, straszenie wysiadających z windy emerytów, zawody w skakaniu z coraz wyższego pułapu ze schodów, zawody w jeździe rowerem po klatce (i czasem schodach), a wszystko to oczywiście okraszone dzikimi wrzaskami i śmiechem. Kiedyś wpadliśmy na pomysł zabawy w agentów 007, ze skradaniem się i "polowaniem" na siebie.
Na klatce zgaszone światło, zbliżam się powoli do przyczajonego kolegi i w kulminacyjnym momencie chcąc go zaskoczyć, pakuje palec na pstryczek elektryczek do zapalania światła na klatce. Tia tyle że sprytny kolega wymajstrował wcześniej guziczek z pstryczka, by nie dało się go tak łatwo przydybać i palucha wsadziłem obudowę z drutami na wierzchu. Skończyło się brakiem prądu w całym bloku, poparzonym i czarnym palcem, włosami dęba i telepało mnie jeszcze jakieś kilka minut. Ale mina kolegi i później radocha z sąsiadów latających po bloku ze świeczkami nieocenione.

by Seren1 @

* * * * *

KASKADERKA

Każde dziecko wie, że jazda na rolkach po prostej, płaskiej drodze jest cholernie nudna. Dlatego, kiedy miałam lat około 12, najbardziej popularnym miejscem do jazdy na tych urządzeniach była ulica biegnąca w dół (pod dość imponującym, jak na tamte czasy, kątem) od dużego sklepu "nad" moim osiedlem, aż do placu targowego, poniżej osiedla. Dodam tylko, że na całej długości ulica ta była pokryta zazwyczaj żwirem, zdarzały się większe kamienie, a i często dziury (normalka). Pewnego dnia wybrałam się ze znajomą w owe miejsce, aby pozjeżdżać trochę na rolkach. Historia oczywista: zjeżdżamy sobie w najlepsze, dobrze się bawimy, nieźle nam idzie, aż nagle najechałam na większy kamyk, wylądowałam na kolanach i dłoniach, zjechałam parę metrów, po czym przekoziołkowałam i do samego końca zjechałam na tyłku.
Wynik? Spodnie na kolanach i tyłku potargane, skóra na rękach i kolanach poobdzierana, bolesne dezynfekowanie ran (na szczęście obyło się bez szycia, rany się zagoiły), wyciąganie żwiru, w domu lanie na obolałe już pupsko, a później szlaban na rolki na jakieś dwa tygodnie.

by Tytezterefere

* * * * *

WSPÓŁCZUCIE CZY OBAWA?

Od małego udzielałam się w pracach domowych. Nieraz przypadała na mnie praca w kuchni, ale istniały zajęcia, których szczerze nie znosiłam. Do takich należało mielenie mięsa w młynku. Miałam wtedy może 5, góra 6 lat, gdy ostro zbuntowałam się wykonaniu tej czynności twierdząc, że może się tym zająć moja rok młodsza siostra. Mama zaproponowała, że G. będzie napełniać zbiornik maszynki do mięsa, a ja będę kręcić korbką. W momencie, gdy G. wkładała kolejną porcję mięsa, przyspieszyłam obroty. Nagle powietrze przeszył krzyk bólu G., która wyrwała palce z maszynki, za którymi rozciągnęła się w powietrzu smuga krwi. Krew upstrzyła także ścianę i podłogę, cała kuchnia wyglądała jak rzeźnia. Zaczęłam płakać, ale nie dlatego, ze zrobiłam G. krzywdę, ale dlatego, że bałam się kary. Oczywiście nie darowano mi tego tak łatwo.

by Monkizz @

* * * * *

ZNALEZISKO

W wieku 13 lat chodziłem sobie po lesie z zamysłem znalezienie fajnego korzenia do ogródka. Gdy znalazłem już odpowiedni, zacząłem go podnosić. Nagle poczułem dziwne ukucia. Okazało się, że pod tym korzeniem było gniazdo os. Efekt - 8 użądleń i swędzenie przez pół tygodnia. I dziwna nienawiść do os...

by Rathenfare @

* * * * *

BMX

Dawno temu, kiedy lat miałem bodajże 8, dziadek zrobił mi składaka. Hamowało się tak, że trzeba było kręcić pedałami do tyłu (wiadomka). W tym samym czasie, mój sąsiad miał takiego zielonego "BMX’a" (czyli jakaś imitacja). Miałem na podwórku oczko wodne, więc postanowiliśmy urządzić zawody. I urządziliśmy. Zasady były proste: kto wyhamuje najbliżej oczka, ten wygrywa. Zaczęliśmy. 1 runda: wyrównane wyniki. 2 runda: byłem lepszy. 3 ruda: sąsiad chciał pokazać, że może być lepszy ode mnie, rozpędził się, i pech (albo i szczęście) chciało, że zamiast kręcić pedałami do tyłu, pomyliły mu się nogi i zaczął przyspieszać. Efekt był taki, że zaczął hamować nad wodą, wskutek czego on i "BMX’" spadli do niej. Ale najlepsze było to, jak uderzył bańką o brzeg oczka. Ja oczywiście w ryk, leżę i się śmieje, a kolega wyciąga rower, i z bekiem do domu. Zostawiał po sobie fajne ślady na kostce. Z prawej strony linia ciągła, a z lewej ślady stóp. Najdziwniejsze było jednak to, że nie było w folii w oczku żadnej dziury.

WÓZEK I SIOSTRA

Innym razem, zdarzyła mi się inna historia. Miałem 1, może 2 latka. Siostra (wtedy 11-13 lat) woziła mnie w wózeczku. no i pewnego, pięknego, słonecznego dnia, wyszła ze mną na dwór. Pech chciał, że pewna kostka troszeczkę wystawała. Efekt: Siostra zaczęła sobie ze mną biec (zupełnie nie wiem po co), i natrafiła przednim kółkiem na ową kostkę. Wyleciałem w przód, prosto na twarz. O dziwo nie płakałem. Byłem chyba zbyt zdziwiony perspektywą latania. Zacząłem beczeć dopiero, gdy siostra pobiegła ze mną do domu. Dzisiaj już jej wybaczyłem.

by Szczepan z Żytna @

* * * * *

ZASTAWIŁA

Miałam wtedy może jakieś 6 lat. Chodziłam do przedszkola. Moją ulubioną zabawa było "zastawianie" członkom rodziny drzwi. Stawałam przed nimi i nie chciałam przepuścić. Pewnego dnia, jak zwykle zabrałam się do ulubionego zajęcia, moja mama chciała wejść do pokoju, a ja stanęłam jej na drodze. Chciała mnie przesunąć, ale zamiast tego (do teraz nie mam pojęcia jak to się stało) runęłyśmy razem na ziemie. Mi się nic nie stało (oprócz szoku psychicznego), ale moja rodzicielka miała złamany nos bo walnęła nim o ziemię. Mama musiała jechać do szpitala, a potem przez pewien czas chodziła ze spuchniętym nosem i znajomi pytali się czy ktoś ja pobił. Mnie skutecznie oduczyło to takich zabaw.

by Kita @

* * * * *

PECHOWIEC

W wieku około 6 lat siedziałem na murku z moją starszą siostrą i jej koleżanką. Za murkiem był wąwóz, od murku do dna było z 2,5 metra. Tak sobie siedzimy i gadamy i ktoś powiedział coś śmiesznego tak bardzo, że ze śmiechu odchyliłem się do tyłu i poleciałem tak, jak nurek z łodzi odchyla się i leci na plecy do wody. Gdy siostra zbiegła na dół zobaczyć co się ze mną stało, ja wstałem otrzepałem się i nic mi nie było, rodzice do dzisiaj o tym nie wiedza...

Dwa lata później spadłem z jabłoni na twarz na ziemię wybiłem 2 zęby powiedziałem że to mleczaki i że sam sobie je wyrwałem. Rodzice byli zdumieni.

W tym samym wieku biegłem po schodach na górę i się poślizgnąłem, kantem schodów walnąłem w spojenie czoła i nosa w to miejsce mniej więcej gdzie hindusi noszą te kropki. Efekt? Do dzisiaj mam taką małą kropkę.

Jedno z ciekawszych wydarzeń wrzuciłem do pieca zapalniczkę i przez otwarta klapę patrzyłem co się stanie. Zapalniczka wybuchła sadzą sypnęło mi po oczach, następne co pamiętam, to dźwięk syreny pogotowia i jak mnie wiozą. Podali mi coś na uspokojenie i obudziłem się w szpitalu jak pirat tyle że przepaskę miałem na oboje oczu. Efekt? Dziś nosze okulary.

Kolejny smaczek biegłem przez dom i łbem przywaliłem w kaloryfer Efekt ? Wstrząśnienie mózgu kilka szwów i blizna na czole do dzisiaj.

Z rok później pojechałem do rodziny mój kuzyn miał siłownie był kilka lat starszy , nie myśląc długo chwyciłem za leżącą sztangę. Efekt? Przepuklina. Obudziłem się dopiero w szpitalu po operacji.

Więcej rzeczy nie pamiętam proszę Cię Boże o nie karanie mnie już więcej...

by Weras @

Traumatycy i wszyscy inni przeżywające mrożące krew w żyłach przygody! To seria o Was i dla Was! Klikaj w ten linek i pisz! Opisz naprawdę traumatyczną historię, która zagości na stronie głównej i którą przeczytają tysiące ludzi! W tytule maila wpisz WKZT, to mi bardzo ułatwi zbieranie opowiadań.

UWAGA! Znaczek @ występuje przy nickach osób, które nie założyły sobie (jeszcze) konta na najlepszej stronie z humorem na świecie!


Oglądany: 28064x | Komentarzy: 6 | Okejek: 42 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało