Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CLXV - Stefan, miłośnik księżyca

32 113  
6   5  
Dzisiaj dowiemy się jakie jest najlepsze auto świata, dlaczego dzieci nie powinny zaglądać na JM i przeczytamy opowieść Bojownika, który widział księżyc z bliska...

AGRESYWNA WYLEWNOŚĆ

Nie zdążyłem jeszcze nawet wypić kawy w robocie, gdy w drzwiach stanął pewien znany w okolicy biznesmen.
Nie za bardzo lubię jak ktoś mi się wbija do mojej pakamery przed czasem bo było jeszcze co najmniej 15 minut do otwarcia. Gościu zjawił się w sprawie zamówienia, które złożył jakiś czas temu.
Poinformowałem go więc grzecznie że dzisiaj je zrealizujemy i towar najpóźniej do 10 będzie miał u siebie. Facio ten usposobienie ma typu, który zwykłem nazywać jako "Agresywnie wylewne" i zaczął wychwalać mnie pod niebiosa, prawicę ściskać i prawie że peany piać.
Tymczasem do pakamery wszedł kumpel i jak tylko zobaczył gościa zdębiał i coś jakby wycofać się chciał.
- Aaaaa cześć Pawełek... - uśmiechnął się facio szeroko rozkładając ramiona - Tu teraz pracujesz?
- Taaa - rzekł kumpel i szybko przemknął obok niego
Gość wyszedł, a ja ze zdziwieniem spytałem:
- Ty... Znasz gościa?
- Ech stare dzieje. Jak miałem siedemnaście lat to chodziłem z jego córką... - a po chwili zapewne jakiejś retrospekcji dodał - Przez miesiąc...
- Co tak krótko... - zdziwiłem się - Teraz to byłbyś nieźle ustawiony..
- Może i tak ale jak tylko do niej przyjeżdżałem to gość krzyczał "Mój ty spadkobierco!!!" i z płaczem rzucał mi się na szyję... Psycha mi siadła...
- No cóż... Zły dotyk boli przez całe życie... [:D]

by stalko

* * * * *

DŁUGA WYLICZANKA

Siedzim wczoraj w fabryce... wieczór... cisza... spokój... siakieś filmy... gierki...
Kolega patrząc smętnie w panoramę za oknem:
- Ecch... pojechałbym sobie gdzieś... zamiast tu siedzieć.
Koleżanka:
- No to jedź... kto ci nie daje?
Kolega:
- Hmm... kochana... jakbym zaczął wymieniać... to prawie żadna mi nie daje ...

by Misiek666

* * * * *

NAJFAJNIEJSZE AUTO ŚWIATA

Siedzielim se onegdaj z psiacielem moim niezawodnym osobistym - roboczo nazwijmy go Łylim - na jednym czy dwóch tuzinkach browara (no dobra, trzech nas było ale ten trzeci nic nie mówił) i zbliżalim się właśnie do niechwalebnego finału. Okołoszportowe, okołogitarowe i okołomarzycielskodupne tematy (bo: "my jesteśmy knury dwa knury dwa knury dwa, sport muzyka dupaka dupaka, hej!") właśnie nam się kończyły i widmo domów i żon (jakkolwiek pięknych i inteligentnych to jednak niestety własnych) zajrzało nam w oczy. Rozpaczliwie wytężając wypłaszczone płaty mózgowe w celu urodzenia jakichś tematów rozmownych, zagaduję nagle ni z gruszki ni z koperka do Łyliego:
- Yyyy, stary, a powiedz mi ino eee... jakie jess... weduk ciebie najfajniejsze auto świata?
Łyli wytrzeszcza oczy, dekoduje... dekoduje... dekoduje.... zatrybia.
- Eeee... no nie wiem, nowa Croma?
- Croma???
- Albo... eee... GrandePunto...
- ???!
- Abo ta... O! Barchetta!
Patrze na niego zdumiony
- No sso ty, głupii? Cóżeś się tak uparł na te Fiaty??
Tearaz Łyli zaniemawia (!?), patrzy na mnie skonfudowany, wreszcie
- Jach to sso?? Najpierff mie pytasz o najlepsze auto z Fiata a potem sie czepiasz, że z Fiata... Sam jesteś gupi!!
[:>]

Cóż... może. Ale ja to pamiętam a on nie [:C]

by Rupertt

* * * * *

MIŁE DZIEWCZĘ ZA LADĄ

Dnia wczorajszego poszliśmy z kumplami cosik przetrącić do wydziałowej knajpki. Od krótkiego czasu pracuje tam pewne Miłe Dziewczę Za Ladą [MDZL]. Studiujemy przez chwilkę menu choć i tak każdy dobrze wie co spożywał będzie. Kumpel jako pierwszy zamawia:
[K]: - Hot doga poproszę.
[MDZL]: - Przykro mi ale hot dogów już nie ma.
[K]: - To może w takim razie hamburgera.
[MDZL]: - Niestety hamburgerów też nie ma...
Ja w tym momencie zacząłem szukać po menu czegoś co mógłbym jeszcze zjeść nie wydając majątku ale [K] nie daje za wygraną i z łypem w oku pyta dalej.
[K]: - A cheeseburgery są?
[MDZL]: - No proszę pana! Jak mogą być cheeseburgery jak hot dogów nie ma?

by fazzi

* * * * *

ŻOŁNIERSKA TRADYCJA

Przypomniało mi się z czasów kiedy pełniłem zaszczytną służbę wojskową...

Byliśmy na poligonie i miała być jakaś jak zawsze niezapowiedziana inspekcja. Szykowaliśmy się do niej z tydzień. Na mnie padło, że miałem stać na posterunku i ćwiczyliśmy calutki tydzień meldunek w razie jakby się który z ważniaków zapytał co tu robię.
Dowódca:
- Pamiętajcie tylko żołnierze i wbijcie sobie do łbów, że trzeba się zameldować itd...
W całości to miało brzmieć tak: Panie generale, melduje się starszy szeregowy taki a taki na posterunku takim a takim, podczas ćwiczeń takich a takich i jeszcze kilka różnych bzdurnych informacji...
Dowódca mówi:
- Tylko wbijcie sobie to na blachę, bo zazwyczaj żołnierze dają ciała i na pytanie co tu robicie żołnierzu odpowiadają - Stoję sobie... albo... nic takiego...
Obśmialiśmy oczywiście inteligencję tych żołdaków, wbiliśmy na blachę meldunek i czekaliśmy dnia prawdy.
Podeszli do mnie z lewej... jakichś kilku generałów, pułkowników i Bóg wie kogo jeszcze...
Pada pytanie:
- Co tu robicie żołnierzu...
A ja na to, zapominając o całotygodniowym szkoleniu...
- Stoję sobie...

Musielibyście zobaczyć reakcję mojego dowódcy... [:mur]

by tomeks72

* * * * *

ZNAWCY LITERATURY

Dzisiaj jadąc sobie z dwójką kolegów do kolegi trzeciego miałem fajną sytuację. Mieliśmy pewne problemy z nawigacją więc kierowca kazał się rozglądać za ulicą Piłsudskiego. W tzw. międzyczasie drugi kolega rzucił (staliśmy na światłach zapaliło się akurat zielone):
- "Jedźmy nikt nie woła"
Co kolega kierujący rozpoznał bezbłędnie:
- "Stepy Akermańskie"
Ja w tym momencie dostrzegłem szukaną ulicę więc mówię:
- Piłsudskiego
Dostałem taką oto odpowiedź:
- Stepy Akermańskie? Chyba raczej Słowackiego albo Mickiewicza.

by Pinapple

* * * * *

CICHA WODA

Kolega ma praktyki w zakładzie energetycznym. Opowiedział mi dzisiaj jak [I]nspektor nadzoru rozmawiał przez telefon z [P]rzedstawicielką firmy ABB. Rozmowa dotyczyła dokumentacji projektowej, ale kobieta nie umiała odpowiedzieć na pytania. Ów inspektor nie jest zbyt rozrywkowym człowiekiem, ale pod koniec owej rozmowy padły następujące słowa:
[P] - To niech pan mi poda swoje nazwisko i numer telefonu, a ja oddzwonie.
[I] - Zbigniew Gacek, po angielsku to będzie "Batman".
Wszyscy co byli w pokoju zrobili rotfl...

tomi_06

* * * * *

CZYTANIE JM GROZI DZIECIOM CIĘZKIM URAZEM PSYCHICZNYM

Młody podsiadł mnie przy kompie i zaczął sobie czytać KM. Coś tam sobie w szukaju szukał, w konta zaglądał... I nagle zaczął uderzać głową w blat biurka i mamrotać pod nosem:
- To straszne ONI są wszędzie, czy ONI muszą być wszędzie, ja wolne mam...
Zaniepokojona matka:
- Młody jacy ONI? Kosmici? O scjentologach się naczytałeś czy co?
Załamany syn:
- Gorzej...Nauczyciel z mojej szkoły... on... on jest bojownikiem!!!! Sobota, luzik, relaks przy komputerze, a tu taka trauma... Ty tego nie zrozumiesz...

Wszystkiego najlepsiejszego z okazji Dnia Edukacji Narodowej

by Jaiwo

* * * * *

TO AKURAT JEST ICH ZALETĄ

Kolega gadał z koleżanką i jakoś nie mógł oderwać wzroku od jej konkretnie dużych piersi. Ta w końcu mu przerwała i z pełną powagą, a wręcz smutkiem w głosie uświadomiła gościa:
- Przykro mi, ale one nie mówią...

by lajen

* * * * *

GAZETY STAREJ KU*RWY

Tytułem wstępu krótszego: moja miłość do teściowej jest powszechnie znana. Podobnym uczuciem pała do niej mój koleżan, o którym mowa w tym rozdziale.
Tytułem wstępu dłuższego: w domu w którym zamieszkiwam przede mną żyła taka jedna, zwana pieszczotliwie stara ku*wa w związku z trybem życia, długami, jakie pozostawiła do spłacenia i ogólnym syfem z malarią, ponieważ takie pojęcia jak sprzątanie były jej obce.
Po wstępie, do adremu:
Przy sprzątaniu poprosiłam koleżana, żeby wychlasnął do śmietnika stertę porytych gazet po naszej znajomej.
- Melduję, że wywalilem wszystkie gazety tej starej ku*wy, jak kazałaś! - ryknął koleżan wpadając do pokoju, gdzie siedziałam ze swoim mężem.
Mój chłop wykonał [:>]
I jeszcze raz [:>]
- Wyrzuciliście gazety mojej mamy? - spytał

Cóż...

by konwalia

* * * * *

STEFAN - MIŁOŚNIK KSIĘŻYCA

Jakżem pisał wczoraj na integracji bylim. Przez wzgląd na dobro ośrodka nie powiem gdzie... w jakim mieście... w jakim kraju... co tam... nawet na jakiej planecie... ani w jakiej galaktyce!!! [:C] [:C] [:C]

Poranek kojota.

Zanim siem do beczki z kapuchą dorwalim... wstalim. Kumpel, z którym byłem w pokoju poszedł zaliczyć prysznica... no nie wziął z domu więc musiał zaliczyć... poza prysznicem tego ranka i tak nic nie zaliczył ...

Odziałem się w szaty zgrzebne z dnia wczorajszego i czekając na zmianę prysznicową postanowiłem wyjść na zewnątrz co by świeżego ajira zaczerpnąć... i pierwszego tego dnia szlugara przypalić... chociaż przyznam, że moje myśli krążyły w okolicach wiadra po kapuście... (Tutaj jest wyjaśnienie dla dociekliwych o co chodzi z tym wiadrem)

Otworzyłem drzwi i wyszedłem na korytarz... Obok mnie pojawiła się jakaś postać... tak niemrawa... odbicie lustrzane czy co... nie powiem... też się czułem niemrawo tego ranka [:D]

Gościu kołysał się przy drzwiach i starał się wcelować kluczem w zamek ... Przypomniałem sobie, że oprócz moich fabrykantów w ośrodku od wczoraj rezydowała taka dosyć spora firma... nazwy nie wymienię... hehe... jak ktoś to z nich czyta to mam normalnie Satysfakszyn jak Mick Jagger... :P

Zobaczył mnie i mówi:

- Eeeerghhh!!! Buueee!! Bulp!!! (co w języku Klingonów oznaczało mniej więcej - Czy może mi Pan łaskawie pomóc w zamknięciu drzwi, gdyż albowiem, ponieważ, w dniu wczorajszym nadużyłem Waszej Ziemskiej gościnności?)

Wyjąłem mu klucz z ręki i pewnie za pierwszym razem (co prawda po palcu) przycelowałem w zamek... cóż... praktyka czyni mistrza...

Niestety... właściciel klucza w tym momencie poleciał jak to mówią "z impetem w głąb" i jebnąwszy w rzeczone drzwi swym korpusem ukazał mi wnętrze apartamentu...

Eee... przyznam, że... eee... widok mnie z lekka zaskoczył...

Wiecie pewnie... że pełnia była ostatnio księżycowa... półpełnia... rogalik?? Chciałbym w tej chwili zobaczyć rogalik... co tam rogalik... max pół rogalika... małą kajzereczkę!!!

Ale moim oczom ukazał się księżyc w całej okazałości w postaci WIEEEELKICH WYPIĘTYCH KOOOBIECYCH POŚLADÓW... lat około 50... (dobra nie czepiamy się szczegółów też już wtedy miałem wzrok mętny... oceniam pamięciowo)

I głos żem nagle z tego księżyca usłyszał:

- Stefan to TY??? Długo jeszcze mam czekać???

I tu żeby Was potrzymać w niepewności ... co zrobił Misio?? Przypominam, że miałżem ze 2 promile pewnie jeszcze we krwi...

Gostek po uderzeniu w drzwi i ukazaniu oczom misia, jakże niezwykłego widoku (no przyznam.... żem widział niejedne kobiece pośladki w życiu, ale te jakoś specjalnie mnie nie pociągały...) normalnie dał w długą po korytarzu ...

A mniem coś odyebawszy w tym momencie i jak nie wychrypię:

- Stefan!!! JA CI DAM STEFANA!!! TO JA TWÓJ MĄŻ!!!

Babsko zatrzęsło się jak galareta... zerwało na równe nogi... obróciło... i spojrzało mi prosto w oczy... Początkowe przerażenie zamieniło się w zmieszanie... szybko zamknąłem drzwi...

Pół godziny później siedziałem sobie na jadalni i wtranżalałem potężną porcję jajecznicy... Kumpel z pokoju poszedł do braci po wiadro od kapusty więc sytuacja rozwijała się pomyślnie...

Chwilę po jego wyjściu na salę weszła Posiadaczka Księżycowych Półkul... odmieniona... wyfiokowana... w stroju a’la "zdaję dziś maturę"... i pierwsze co napotkała... to mój wzrok...

E... chyba mnie poznała... za wszystko można zapłacić kartą Mastercard... ale jej wzrok.... priceless...

by Misiek666


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!


Oglądany: 32113x | Komentarzy: 5 | Okejek: 6 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało