Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Autentyki CLXII - Przysłowie irlandzkie

43 507  
2   13  
Specjalna informacja dla studentów, którzy pewnie wykorzystali ostatni weekend wakacji i nie oglądali TV... Miss World 2006 została Czeszka, nasza polska Miss z fantazyjnym zdaniem na temat ideału mężczyzny jakoś nie trafiła w gusta jury i niestety nie zakwalifikowała się nawet do półfinału. A teraz, bez przerwy na reklamy, przechodzimy do autentyków:

BARDZO WREDNA ŻONA

Szwagier mój ma taką zaletę, że czasami bezwiednie taką perełką błyśnie...
Siedzą sobie z moim mężem przy drineczku i Szwagier nagle:
- Wiesz, ja bym się tam mojej żony nawet nie bał, ale ona mnie straszy, że mi baterie z pilota zabierze...

by wiedzma___

* * * * *

OGRANICZONA ŻYCZLIWOŚĆ WŚRÓD KIEROWCÓW

Pracuję przez ulicę z urzędem skarbowym. Wchodzi facet, kseruje PIT-y, VAT-y i inne takie, i pyta:
- Czy to czerwone tico to którejś z pań?
- Nie, a co się stało?
- A bo na światłach stoi, i potem będzie trzeba pchać.
Wyglądam przez okienko i mówię do faceta:
- To samochód pani z urzędu skarbowego...
Na co facet z zaciętością na twarzy:
- A to niech pcha!!!
 
by atitta 

* * * * *

NAJWAŻNEJSZE ŻEBY ROCZNIK BYŁ DOBRY...

Przypomniało mi się, jak przeszło rok temu zorganizowałem spotkanie kółka brydżowego. Czterech kolesi, spotkanie raz w miesiącu, każdy przygotowuje trzy spotkania w roku. Chlejemy na nich do nieprzytomności. Moglibyśmy grać w brydża, ale jeden z kolegów "nie umi". A reszta nigdy nie zdąży go nauczyć.
 
Spotkanie rozpoczęło się w Gdyni, na bulwarze. Słoneczko prażyło, delikatny wiaterek wiał, czterech facetów z glinianymi kubkami w dłoniach (nie ważne co, ważne z czego) siedziało sobie na ławce. I taksowało przepływające obok mięsko. Pod żadnym pozorem nikogo nie zaczepialiśmy, bowiem czasem lepiej, by mięsko nie odzywało się.
 
Dostrzegliśmy w pewnym momencie trzy sztuki. Na oko osiem dziewięć, góra osiem osiem. Niezłe sztuki. No, palce lizać. Im. Dzielimy się więc między sobą spostrzeżeniami dotyczącymi ubioru, koloru, budowy i innych ważnych szczegółów. Dostrzegliśmy też to, iż one zwróciły uwagę na nas. Więc się mizdrzymy, uśmiechamy, kiwamy, machamy rękami (póki co). A one również nam pomachały, zatrzymały się, pośmiały sie przez chwilę i ruszyły w naszą stronę. Zrobiliśmy więc szybkie losowanie. Wyszło na to, że kolega nieznający brydża będzie miał możliwość poduczyć się w spokoju. Poduczyć się. Bez "p" w środku.
 
Podeszły do naszej ławki. My, rozparci wygodnie, mrużymy oczy przed słońcem.
- No co tam? - zagaja jeden z kolegów.
- W porządku. - odpowiada jedna z koleżanek i zwraca się do antybrydżysty - A ja pana znam. Pan pracuje z moją mamą.
Widzę, że kolega blednie.
W ciągu kilku sekund ulotniliśmy się z ławeczki.
 
Dziewczynka była córką przełożonej naszego kolegi. Cud jedyny, że nikt z nas niczego nie palnął.
 
Zatem należy uważać. Kto wie, czy ten dobry rocznik nie jest córką Twojej szefowej, lub - co gorsze - nie był trzymany do chrztu przez Twoją żonę.
 
by rumjanek

* * * * *

PIŁEŚ? NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO BANKOMATU!

Rozmowa in oryginal trwała dokładnie 13 minut
 
Dzwoni do mnie siekieś parę minut temu kumpel ...
 
- Miiseeesiekkk ... eee... hyyyyp... byyyy.. uuuuu....
- No czego Tomuś ??
- Yyy ... eee... Missssiek ... yyy...
- No czego qrwa ? [nadal grzecznie pytam] ...
- Baaaa.... baaaaa .... komat ...
- Co ?? Jezu .. człowieku wytrzeźwiej i zadzwoń rano !!! [:diab]
- Yyy .. nieeee ... Missss.... pomó... weź pomóóóóóóż ...
 
- Jezu no czego???
- Pijemyyyy... po flaszkieee mnie wys... hyyyp... łali ...
- No i co ? Mam Ci kupić .. kierwia .. czy co ?? Człowieku ja zaraz idę spać!!
- Nieee... baankooo... mat... połknął... kartę pooooołknął...
- Coo? Bankomat Ci kartę połknął??
- Nooo... chyba tak... jestem tutajjj... baaankomat...
- Yy... dobra... jaki bank??
- Naszzzz... beęęęędzie w bazie...
- Dobra... czekaj...
 
Konferencja z fabryką. Odbiera kumpel.
 
- Czee... tu misiek... sprawdź mi czy Tomkowi karty bankomat nie łyknął i co on tam namieszał... poczkej tylko ... zaraz wezmę dane ..
- Tooomek! Jesteś na linii ??
- NOOO! Baaankomattt... zastrzeeeżecieeee???
- Dobra... daj mi swoją datę urodzenia...
- Yyyy ... siemisieisiniąty ... czwerpięęee .. dwaaa...
- KU*WA CZŁOWIEKU SKUP SIĘ!!! A numer może miałeś gdzieś zapisany... NUMER KARTY!!!
- MAAAM... YYYPH... MAM NUUUMER MIISSSIEK!!!
- TO DAWAJ... MATEUSZ NOTUJE!!
- YYY... szteryyy... pięęęęęęęeć... sześćććććććć... siedemmmm... jeeeedennnn... trzyyyy...
- ZARAZ!! ZARAZ!! ...Skąd ty nam go dyktujesz? Zapisałeś sobie?
- Nooo... z poooortfelaaaa...
- Z czego??
- Z porteeeela... z kaaaa... hyppp... rtyyy...
- Z jakiej kierwia karty ??
- Z porrfelaaaa... no z kaaaarty ...
- Eee... z karty z portfela ?? Przecież ją Ci bankomat połknął!!!
- Yyyy aleeee jaaaa ją mamaaaa tuuuu przecieeeeeż...
- A Ty ją już wsadzałeś do bankomatu ?????
- Eeeee...eeee ... yyyyy.... uuuuu.... chyyyyba nieee??? A on piszeeee... żeeeee jest... readyyyyy...
- Wiesz co!!!!????? SPIERRRRR..... ALAJ!!!
 
Zabiję go jutro...
 
by Misiek666

* * * * *

ROMANTYZM JAK W SZCZAWNICY

Morza szum... Ptaków śpiew... Złota plaża pośród drzew...
Chyba jakoś tak to leciało.
W każdym razie atmosfera była mocno romantyczna.
Ja ze swoją jeszcze wtedy przyszłą małżonką na plaży objęci. Sierpień, zachód słońca, ludzie karmiący mewy i robiący zdjęcia...
Wielkie pomarańczowe słońce niknące powoli w falach gdzieś na horyzoncie zlewające ostatnimi promieniami piaszczystą plażę i tylko my zapatrzeni w siebie...
Eeeech nie tylko my.
Bo coś mnie podkusiło żeby zabrać z nami mojego przyszłego jeszcze wtedy szwagra wraz z małżonką i pięcioletnim potomkiem..
Przytuleni do siebie w milczeniu patrzyliśmy na ten spektakl w myślach układając plany wspólnej przyszłości...
- Ale dużo wody!!! Ale dużo wody!! - zaczął się drzeć potomek szwagra, co to pierwszy raz w swym pięcioletnim życiu ujrzał morze na oczy swoje.
Odczuliśmy wtedy, że ten romantyczny nastrój zaczyna nam się wymykać...
- Chodź tu i nie podchodź tak blisko wody - odezwała się szwagierka - Ty, Marcin, patrz on się normalnie zeszczał z wrażenia...
Romantyczny nastrój prysł jak bańka mydlana...
 
by stalko
 
* * * * *

CO ŁĄCZY SEKS I CZEKOLADĘ?

Ci, którzy oglądali film "Adwokat diabła" słyszeli z ust Szatana, iż przemiany chemiczne w mózgu są takie same podczas kochania się i podczas jedzenia czekolady. Podzieliłem się tym faktem [J] z koleżanką [K] z ławki:
 
[J]- Słyszałaś, że przemiany chemiczne w mózgu są takie same podczas kochania się i podczas jedzenia czekolady?
[K]- (szok i przerażenie) To... znaczy, że jak się z kimś kocham to TYJĘ??!!
 
by Gawydion

* * * * *

LEPIEJ SIĘ NIE PRZYZNAWAĆ

Jadę se do drugiej pracy. Droga do Międzyzdrojów wiedzie se malowniczo przez las w przeważającej części. Lunęło dzisiaj fest, a na drodze pojawiły się różne żaby, jaszczurki i temu podobne. W jednej z miejscowości po drodze zabrałam stojącego na stopa znajomego- wzrok błędny, guma miętowa w gębie wiele mówiły o sposobie spędzenia wczorajszego wieczoru. Jedziemy sobie, nie konwersujemy albowiem widzę, że nawet "cześć" wymagało od niego wielkiego wysiłku, nagle patrzę- a na drodze idzie se coś takiego dziwnego w sumie podobnego do kameleona. Nie widziałam w życiu u nas czegoś takiego , ale zwolniłam i zatrzymałam się, żeby se spokojnie przeszło. Przyjrzawszy się, kiedy przechodziło toto majestatycznie przed maską stwierdziłam, że to jaszczurka dość mocno wyrośnięta i dlatego lazła se na takich ugiętych odnóżach. Nie widziałam takiej wielkiej na wolności nigdy, ona mnie pewnie też nie widziała, bo łypnęła okiem nieufnie. Ruszam, po krótkiej chwili kolega niepewnie:
- Edi, czemu się zatrzymałaś???
- No kurde, jaszczurka taka wielka była, nie mów, że nie widziałeś... Przecież jej nie rozjadę...
- Nie no widziałem, ale tak wczoraj pochlaliśmy z Markiem, że nie byłem pewien, czy ty też ją widzisz...
 
by attita
 
* * * * *

JEŚLI OGLĄDAŁEŚ MECZ W TYM CZASIE...

Nie bijcie, że "przedrukowuję". Nie każdy ogląda TVN24, zwłaszcza, że do wyboru był jeszcze mecz Barcy... a może to był mecz Werderu, ciężko ocenić, newermajnd, a było warto...
 
Początek Szkła Kontaktowego, Tomasz Jachimek:
 
"Proszę Państwa. Nazywam się Grzegorz Miecugow, a teraz będzie 50 minut kopania leżącego"

No i późniejsze sms-y, które pojawiają się zwykle na dole ekranu:
 
"Jestem lekarzem. Dziś "wynegocjowałem" od pacjenta 5000 zł za szybszą operację"
 
"PiS znalazł sposób na zlikwidowanie korupcji. Wystarczy nazwać ją negocjacjami"
 
Lubię ten program.. chyba jestem wykształciuchem, nie?

by Gustibus

* * * * *

PRZYGODY KONSUMPCYJNO PODRÓŻNICZE

Akcja dzieje się na dworcu kolejowym jednego z byłych miast wojewódzkich. Jako, że to końcówka lat osiemdziesiątych (nocnych brak) jedyne miejsce, by ćmiki po północy kupić. Potuptaliśmy więc z przyjaciółmi zakupić co nieco. Wdychamy więc świeże powietrze bez filtra krocząc dostojnym krokiem, gdy oczom naszym, w ogromnych szybach, ukazuje się niewątpliwa długowłosa piękność, siedząca w poczekalni i skrobiąca nieustannie coś w małym kajeciku. Jeden z nas nie wytrzymał i rzucił tylko "idę zagaić słówko". Reszta obserwowała na zmianę cudne gwieździste niebo i akcję za szybą, w poczekalni...
 
Wersja zdarzeń bez dźwięku:
(K)olega: coś mówi
(P)iękność: zdziwienie - konsternacja - ROTFL
 
Wersja zdarzeń z dźwiękiem:
(K) - Tak Pani pisze i pisze... czy jest Pani może literatką?
(P) - Dlaczego Pan pyta?
(K) - Bo mamy z kolegami pół litra, a nie mamy w czym wypić...
 
Ten sam dworzec i ten sam kolega proszący o bilet do Poznania...
Pani z okienka: - Cały, czy połówka?
Kolega: - Bilet cały, nie podarty, a połówka też by się przydała...
 
Nie ten sam dworzec, ale kultowy, w Kutnie ( kto wtedy podróżował PKP ten wie o co chodzi)
 
Wciągu tygodnia byliśmy tam kilka razy i zawsze ten sam tekst "herbatę i 5 wrzątków prosimy" (dla niezorientowanych - wrzątek był gratis). Obsługa nocna też jakoś taka sama i zapamiętała nas niechybnie. Pani powitała nas uśmiechem i zagaja:
- To jak, herbatka i 5 wrzątków?
Na co kumpel:
- Nie, my dziś po królewsku, pomidorową proszę!
- ??
- I pięć łyżek...
 
by ratrak

* * * * *

NIE IDŹ W STRONĘ ŚWIATŁA!

Czasem coś takiego człeka najdzie, że coś dobrego by chciał zrobić więc umyśliliśmy sobie że może krew oddamy.
Fatyga z naszej strony w sumie nieduża a ktoś skorzysta więc czemu nie..
Zapakowaliśmy się w car of the year anno domini 1410 Fiata Grande Seicento i pojechaliśmy...
Po wypełnieniu niezbędnych świstków otrzymaliśmy po pięć czekolad mlecznych i po jednej gorzkiej...
Leżąc na kozetce i starając się nie patrzeć na kiwający się woreczek do którego spływała moja krew leniwie wpatrywałem się w ekran telewizora zawieszonego pod sufitem..Leciała "Moda na sukces" odcinek 10356 ...Specjalnie to puszczają żeby się ciśnienie podniosło czy coś?No i generalnie czułem się jak serek Danone "Oddaję tobie co kryję w sobie"
Chwilę później wprowadzono kumpla położono na kozetce obok. Chyba babki nie zdążyły nawet igły wbić gdy ten przewrócił ślepiami i zemdlał... No i zaczęło się pranie po pysku, nóżki w górę, nie idź w stronę światła i ogólne krzyki i huki...
Sprany na kwaśne jabłko kumpel zaraz się ocknął i przemówił
- I co? Już? Już?
- Ta już... Już to idź pan wszystkie czekolady oddać...
Woreczek powoli się napełniał,wcześniej chciałem powiedzieć żeby przełączyły tę "Modę" na coś innego ale w sumie nie chciałem dostać po ryju...
 
by stalko

* * * * *

UWAŻAJ NA BŁYSK W JEJ OCZACH

Kilka lat temu, z moją ówczesną miłością podróżowałem sobie pustawym tramwajem. Był już wieczór, siedzieliśmy nieco zamyśleni. Ona siedziała za mną, więc ja usiadłem tyłem do okna a bokiem do mojego rudego słoneczka. Ona patrzyła w jedną stronę, ja w drugą. W pewnym momencie - jak to często miałem w zwyczaju - położyłem dłoń na jej kształtnym udzie i zacząłem je delikatnie gładzić. Nasze oczy spotkały się. I zobaczyłem w nich błysk jakiegoś świństewka, takiego małego sku*wysyństwa. Wiedziałem już, że słonko mi coś wywinie... I wywinęła.
Cofnęła się oburzona, rozrzuciła ręce i wrzasnęła oburzona:
- Co pan robi?! Proszę wziąć tę rękę! Zwariował pan?!
 
Z siedzenia na końcu wstał dwumetrowy pan, gotów bronić honoru ślicznego dziewczęcia, napastowanego przez jakiegoś tramwajowego zboka. Zbladłem...
Pogromu jednak nie było, tłumaczenia moje i - dużo ważniejsze - jej wystarczyły.
 
by Baggins
 
* * * * *
 
GINĄ CI DŁUGOPISY W PRACY?

Mam w pracy kolegę Krzysia. W sumie Krzyś to spokojny człowiek, ale zdarza mu się czasem powiedzieć coś, czego nikt by się po nim nie spodziewał. Tak było i tym razem. Od pewnego czasu ginęły nam z biurek długopisy. Niby nic wielkiego, ale pisać nie było czym. Podejrzenie padło na panią Wiesię, która sprząta u nas biuro.
Dnia pewnego wszyscy poszliśmy do kadr podpisywać jakąś listę. Pani Wiesia też była. I jak przyszła jej kolej to sięgnęła do kieszeni fartucha, pogrzebała chwilę i wyjęła czarny długopis. Popatrzyła na niego, zamyśliła się i mówi:
- A to chyba wam zabrałam.
W tym momencie Krzyś wypalił:
- To nie nasz. Nam pani takie granatowe zabiera.
Od tamtego czasu nic nam nie ginie...

by Marreco

* * * * *

MOŻE LEPIEJ NIE POMAGAĆ?

Koleżankę w pracy nową mamy. Przesympatyczna dziewczyna, ma tylko jeden problem - swój samochód. Cinquecento dokładniej mówiąc.
Z racji tego, że to samochód taki jak mój, służę jej pomocą fachową (śmiech pusty...) i doradczą (...i trwoga).
Ostatnio siedzimy w knajpce na cudownej imprezie rockowej cotygodniowej, i Ola opowiada, jak to jej samochód kaszle, krztusi się, gaśnie wreszcie i zatrzymuje się na skrzyżowaniach. Druga koleżanka, która to potwierdza, rozwodzi się długo, jakie to fatalne auto. Ordynuję więc jazdę próbną.
Właścicielka jako pasażer, ja jako "kerofca" - Cienkas jedzie jak żyleta, może biegi tylko za lekko wchodzą, ale nic nie kaszle, nic nie gaśnie, pracuje równo - no jakby prosto z serwisu wyjechał. Wracamy do knajpki. Siadamy przy stoliku. Ola radośnie do koleżanek:
- A wiecie? Viciowi nie staje!!
I tak, przez Cinquecento 700, które pod moim kierownictwem sprawowało się przyzwoicie, zostałem impotentem...
 
by viciu
 
* * * * *

RADOŚĆ PO PRZEMÓWIENIU KACZYŃSKIEGO

Pięknego przedwczorajszego wieczoru chyba zadzwonił telefon.
W słuchawce głos kolegi wskazujący na spożycie:
- Iffonka, bier swojego mężczyznę i wbijajcie się do nas!!! My tu imprę roku, a może nawet życia mamy....
- A okazja jaka? (chociaż czy to ważne? hihi)
- Sso, telewizorni nie oglądałaś? Pan Kaczyński przemawiał i wiesz so on powiedział, no wiesz??? Że Polska nie wróci na STARĄ DROGĘ!!!!! No to my tu u nas na całej ulicy świętujemy...

O co chodzi spytacie???
Adres kolegi:
Nowa Ruda, ul. STARA DROGA

by Jaiwo

* * * * *

1 CAL ROBI WIĘKSZĄ RÓŻNICĘ NIŻ "PRAWIE"

W pracy ostatnio mieliśmy niezły mętlik. Maszyna na której pracuję nazbyt często się psuła. Problem w tym, że maszyna składa się z wielu elementów w tym z ramienia robota. No i ten robot miał problemy z trafieniem w odpowiednie miejsce. Zawołałem technika, coś pogrzebał i naprawił. Robot wkładał materiał do obróbki jak należy. Po skończonej naprawie technik mi powiedział:
- My w Irlandii mamy takie przysłowie o trafianiu w odpowiednie miejsce: "Pomylisz się o 1 cal i jesteś cały w gó*nie".
 
by jar_cinski


Chcesz poczytać więcej autentyków? To wejdź na nasze forum "Kawałki mięsne", tam też możesz opowiedzieć jakąś zabawną historię ze swojego życia (koniecznie zaznaczając przy wątku taki znaczek: ), a być może za tydzień to właśnie Ty rozbawisz na naszej stronie głównej czytelników kolejnych Autentyków!

Oglądany: 43507x | Komentarzy: 13 | Okejek: 2 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało