Makroekonomia:
Przyszliśmy sobie pod salę w oczekiwaniu na zajęcia, a tam stoi jakiś młody facet (na oko student) i się pyta czy w zeszłym tygodniu były zajęcia.
Kolega:
- Nie było, bo gościu nie przyszedł.
Facet:
- Ja jestem tym gościem...
RR:
- Rozwiązaniem niektórych równań różniczkowych są całki. Całka po staropolsku to dziewica, i dlatego znalezienie całki jest takie trudne.
Zarys górnictwa:
- Ja pracowałem przez rok na kopalni na Spitzbergenie. To jest za kołem podbiegunowym, więc w zimę słońce przez trzy miesiące nie wschodzi. Dlatego też Norwegowie często wybierają to miejsce na noc poślubną.
Ochrona przed polem elektromagnetycznym:
- Nie wie pani tego?! A skąd pani jest?
- Z Krakowa
- A z którego LO?
- Z XI
- No to przecież było na fizyce. W drugiej klasie na siódmej lekcji!
Wykład z mechaniki:
Aula pełna studentów, bo zajęcia prowadzi docent, u którego jest później egzamin z tego przedmiotu a na dodatek jest dziekanem wydziału. Facet ma do dyspozycji kredę, dwie podwójne, przesuwane w pionie tablice i mnóstwo wiedzy w temacie. Zabiera się więc dziarsko do roboty i nie świadom nawet tego, podkręca tempo. W efekcie, praktycznie nikt (poza I rzędem, który spisuje z tablicy - bo jeszcze widzi jego "robaczki") już nie wie o co chodzi. Ludzie zaczynają rozmawiać, grać w kółko i krzyżyk - narasta szum :) Docent kończy właśnie zapisywać czwartą tablicę i prowadzi jakiś wywód, gdzie odnosi się do zapisków z wszystkich tablic, gdy dociera do niego ten hałas. Postanawia to ukrócić: odwraca się szybko i widzi co się dzieje. Przerażeni studenci momentalnie milkną - zapada grobowa cisza. Docent mówi:
- Proszę Państwa! widzę, że na tej sali jest może 10 osób, które wiedzą o czym ja mówię, natomiast reszta - doskonale się bawi!
Cisza staje się jeszcze głębsza.... Zadowolony z siebie, odwrócił się do zapisanych tablic i ....... stracił wątek... Stał tak przed tablicami, próbował sobie przypomnieć na czym skończył... niestety... W geście rezygnacji rozłożył ręce i nagle ciszę przerwał głos z sali:
- Zostało nas tylko dziewięciu...
Elektrotechnika:
- Egzamin będzie trzynastego stycznia, w piątek. Starostę roku proszę, żeby przyniósł czarnego kota.
Eit:
- Panie... pan nawet nie zobaczysz takiego schematu tranzystora po litrze wódki... I żeby mi pan nie przychodził po miesiącu i nie mówił, że pan leżał w szpitalu, bo próbował pan zrobić taki schemat.
Dr K. na egzaminie:
- Podawałem panu deskę ratunkową... ale była z gwoździami... Proszę przyjść za tydzień!
Budownictwo:
- Dziś będziemy mówić o kolejach. Do tego tematu są dwie książki: "Drogi kolejowe" i "Drogi żelazne". Obie wydane na Politechnice. One różnią się trochę między sobą: ta pierwsza ma miękką okładkę, a druga twardą.
Budownictwo:
- Ostatnio w Polsce dużo się otwiera autostrad, przecina się wstęgi itd. Tylko szkoda, że czasem te wstęgi są dłuższe niż otwierane odcinki dróg...
Wytrzymałość materiałów:
Doktor podyktował zadanie i wziął studenta do tablicy celem jego rozwiązania:
- Od czego by pan zaczął to zadanie?
- Yyy... może od wzoru na moment?
- ŹLE!!! Musi pan zacząć od zmazania tablicy!
Na wykładzie TS2. Dr J.:
Dr J. do studenta:
- Pije pan?
Student:
- Nie!!!
Dr J.:
- To musi pan zacząć, bo nigdy pan nie skończy tych studiów...
Zapis konstrukcji:
Konsultacje u dr A.D.
dr:
- W anonimowej ankiecie o wykładowcach wystawił mi pan 3, a teraz się pan tu wymądrza !
s.:
- Ja ? W życiu...
dr:
- Nie ściemniaj pan, najwyższa była 3!
Mgr Andrew S. z wytrzymki:
Do Studenta odpowiadającego przy tablicy:
- Co mi Pan tu będzie gadał jak do jakiegoś ciecia, który na budowie deskowanie robi...
Elektrotechnika:
- To jest proszę państwa bardzo ładna sinusoida. Ja bym chciał mieć taką w domu.
Dr Cz. Fizyka (ćwiczenia tzw. tablicowe):
Do wyliczenia była pojemność kondensatora (w Faradach dla niewtajemniczonych). No ale koledze dość nieziemska wartość wyszła. Doktor stara się naprowadzić studenta na właściwy trop:
- A jaką największą pojemność trzymał Pan w ręce?
Głos z sali:
- 0,7
Dr J.:
O studiach zaocznych na metalurgii:
- Jak im napiszę całkę, to się pytają czy trzeba zamknąć nawias z drugiej strony...
Dr F.:
- Jezu... to czego to dochodzi... ja wam muszę tłumaczyć jak na jakimś odwiertnictwie wieczorowym w Kielcach...
Dr Cz.:
- Powinien pan tak trzymać kredę, aby z palców wystawał co najwyżej centymetr, wtedy moment siły skrętnej będzie największy.
* * * * *
Coś mam wrażenie, że za tydzień na naszych łamach pojawią się rodzynki z Politechniki Warszawskiej, bo sporo ich podesłaliście.
Więc jeśli tam studiujecie i macie coś dobrego – to podeślijcie nam, a my podzielimy się tym z resztą świata.
I na koniec dla Was informacja, że nie zawsze należy się doszukiwać sensu w rozwiązywanych zadaniach na studiach. I w życiu też nie wszystko ma sens – ale pamiętajcie, że zawsze warto zaglądać na JoeMonster.org.
Matematyka dyskretna:
- Proszę państwa, nie wiem, czy to równanie ma jakikolwiek sens, no ale takie sobie wymyśliłem i trzeba go rozwiązać.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą