Jakiś czas temu w sieci pojawił się „depikselizer”. Zaawansowane narzędzie wykorzystujące technologie sieci neuronowej do rekonstruowania zdjęć z zapikselowanego materiału. Nie trzeba było długo czekać, aby internauci postanowili przetestować możliwości algorytmu na naprawdę dziwnych przypadkach. Ostrzegamy! Niektóre z nich mogą nawiedzać was w sennych koszmarach.
#1.
Ludzie są świadomi tego, że narzędzie w wielu przypadkach nie działa idealnie - o czym zresztą przekonacie się poniżej - jednak nadal z uporem maniaka ładują w nie tysiące zapikselowanych zdjęć, aby przekonać się, jakie cuda tym razem będzie w stanie wyczarować depikselizer.
#2.
#3.
Trzon narzędzia został stworzony przez Alexa Damiana i jego kolegów. Natomiast Denis Malimonov udostępnił program do użytku powszechnego. Wyposażył go w łatwy w obsłudze interfejs i puścił w świat. Informację o tym zamieścił na swoim Twitterze, a internauci od razu rzucili się w wir eksperymentów.
#4.
#5.
#6.
#7.
#8.
Działanie narzędzia w rzeczywistości nie jest tak skomplikowane. Jego twórca wytłumaczył, że algorytm otrzymuje zapikselowany obraz i porównuje do całego mnóstwa innych, podobnych obrazów, które następnie przerabia na pikselową papkę, aby w ten sposób odnaleźć najbardziej zbliżoną grafikę i na jej podstawie przerabia zdjęcie.
#9.
#10.
#11.
#12.
#13.
Narzędziu oczywiście daleko do perfekcji. Winna jest w pewnym sensie uboga biblioteka zdjęć, którymi „nakarmiono” algorytm. W dużej mierze były to fotografie celebrytów i ludzi znanych. Jednak w przeważającej większości byli to ludzie rasy białej (około 7 tys. zdjęć), podczas gdy zdjęć Azjatów, czarnoskórych i Hindusów łącznie było około tysiąca.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą