Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Dziki Wostok, czyli rosyjski humor z odrobiną komentarza…

13 626  
1   11  
Wejdź do Monster Galerii!Kolejna porcja bliskiego naszemu sercu humoru ze wschodu. W redakcji JM zaczynamy się zastanawiać czy czasami narodowe poczucie humoru nie jest uzależnione od średniej spożycia... ;)
 
Jeżeli ktoś o czymś bardzo mocno marzy, czy od razu oznacza to, że ta rzecz jest... lub że ją zobaczy? Ostatnio czytałem o jednym - bardziej chyba krakowskim niż polskim - artyście, który wymarzył sobie "teatr ogromny". Ponoć od 1904 roku, na trzy lata przed śmiercią, utrzymywał nawet, że go "widzi"!  Któż dziś rozstrzygnie: prawda czy fałsz? Może syfilis, na który cierpiał Wyspiański - bo o tym artyście mowa. Czasem jednak, jak nie uda się nic zobaczyć, to trzeba zasięgnąć porady specjalisty. Pewni rodzice na dalekim wostoku Rosji bardzo się martwili, że ich synek ma za małego. Zaprowadzili więc swoją pociechę do doktora, który srogim okiem ocenił: sytuacja nie jest beznadziejna, a na wstydliwą przypadłość pomoże sprawdzony środek - narodowa potrawa zwana blinami. Rada była prosta: każdego ranka na śniadanie góra placków z powidłem, najlepiej domowej roboty. Na następny dzień o wzmiankowanej porze mama przygotowała stos cudotwórczych przysmaków. Synalek jednak przez długi czas patrzył to na mamę, to na bliny, w końcu zapytał:
- Mamo, a to wszystko dla mnie?
- Nie, ty zjedź tylko dwa z wierzchu, resztę zostaw dla taty! - odrzekła z niekłamanym uśmiechem mama syna.
 
* * *
 
Komuna odchodziła powoli, a wszyscy ci, którzy wtedy walczyli za nasza i waszą wolność, rozpierzchli się teraz po różnych partiach. Widać polityka ma swoje prawa i lewa, ale logiki w tym nie odnajdziesz – chyba że chodzi o taką, podług której syn kury to sku*wiel. Ale nie o tym chciałem pisać. To było za poważne. Kiedy jedni skakali przez płot, inni myśleli tylko jak zagrać na nosie milicji, której suki podczas stanu wojennego stały wieczorami niemal na każdym rogu ulicy. Wtedy to też na placu Centralnym w Nowej Hucie stał pomnik towarzysza Lenina. Pewnego dnia jednak ktoś postanowił zrobić kawał Wielkiemu Bratu i pod pomnikiem towarzysza postawił rower, czapkę oraz buty. Podpisał to następująco: "Masz tu rower, czapkę, buty i spie*dalaj z Nowej Huty". Komuna w końcu odeszła, a ludzie musieli sobie zacząć jakoś radzić w zastanej rzeczywistości – nie tylko w Polszcze, ale i na Ukrainie.
W jednej z gazet w Kijowie ukazało się ogłoszenie z informacją o przyjemnej, dobrze płatnej pracy. Dzwoni telefon w biurze pracodawcy. Zawiązuje się rozmowa:
-A jaka to praca?
-Robimy filmy pornograficzne. Potrzebny nam człowiek do wyszukiwania panienek u których w tamtych rejonach .. wie pan .. u których tam między nogami wszystko jest w porządku.
-Super! Mogę zacząć nawet od zaraz!
-Wpierw mam jednak kilka pytań do pana. Żonaty?
-Nie!
-Świetnie! Bo wiele żon ma wąty z takich przypadkach.. Brzytwą pan się dobrze posługuje?
-Golę się każdego dnia od ponad dziesięciu lat!
-Tak trzymać! A ładne dziewczyny pana nie peszą?
-No coś pan, kocham wszystkie kobiety. One mnie zresztą też!
-Ładniutko. Proszę przyjechać jutro na końcową rozmowę kwalifikacyjną do Odessy.
-A dlaczego do Odessy? Myślałem, że robota jest w Kijowie...
-Oczywiście, w Kijowie, ale kolejka chętnych zaczyna się w Odessie.
Normalnie jak za komuny.
 
* * *
 
Któż nie zna rosyjskiego zamiłowania do picia. Ale czy Rosjanie są w stanie poświęcić wszystkie swoje klejnoty (z tymi najcenniejszymi na czele), by dobić się na amen jak świnie ostatnim łykiem ognistej wody? Tu z pomocą przychodzi nam pewna historyjka.
Późny wieczór. Moskiewski klub nocny. Życie już dawno straciło rumieńce (nie tylko na twarzy). Panienki kołyszą się leniwie przy rurkach jak Fidel Castro w trzeciej godzinie przemówienia do narodu kubańskiego (a to przecież i tak dopiero połowa z zaplanowanych sześciu). Pijany jegomość, zmęczony zalewaniem robaka w trupa, krzyczy do baru:
- Kelner! "Syberyjką koronę" mnie tu dawaj!
- Mi też to samo! – odzywa się drugi mordochlap o kaukazkich rysach twarzy, zaparkowany przy stoliku w kącie.
- Została tylko jedna butelka! - odpowiada kelner, który gdyby mógł to zwolniłby się z pracy i zaciągnął do wojsk stacjonujących w Czeczeni, byleby tylko postrzelać sobie do drażliwych celów.
- Podwójna cena! – słychać propozycję pierwszego.
- Potrójna! - wtóruje drugi.
- A weźcie se "Bałtiku", jeden ch*j! - kwituje z miną Hanibala Lectera kelner.
Na tę propozycję kolejno odpowiadają dobrze znani nam licytatorzy:
- Dwa ch*je!
- Trzy ch*je!


Komentarz i tłumaczenie by Petroff
 

Oglądany: 13626x | Komentarzy: 11 | Okejek: 1 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało