Staruszek z Big Horn w Wyoming gruchnął wieścią przy zdmuchiwaniu świeczek na swoim torcie. Takie wyznanie nie jest czymś, czego można się spodziewać po swoim ponad 100-letnim krewnym, trudno się więc dziwić osłupieniu członków rodziny.

Siostrzenica Atkinsa, Laura, przyznała: "Wziął nas z zaskoczenia, tego się nie spodziewaliśmy! Ale kiedy już ochłonęliśmy uznaliśmy, że naszą misją musi być zrobienie wszystkiego co w naszej mocy, żeby mu w tym pomóc". Inny członek rodziny, Anthony, dodał: "On tak wiele zrobił dla naszej społeczności i rodziny, że w ramach wdzięczności możemy mu chociaż pomóc 'zamoczyć' po raz pierwszy".


Okazuje się jednak, że spełnienie obietnicy może nie być takie proste, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.

"W Big Horn jest wiele napalonych lasek, ale nie ma tu zbyt wielu prostytutek" tłumaczy 24-letni Johnny Atkins. "W mieście jest tylko jedna 'panienka', ale nie zgodziła się obsłużyć takiego starego pryka, nawet nie chce mu zrobić laski za 200 dolarów".




Kiedy sprawa trafiła na portale społecznościowe, znalazła się kobieta chętna na spełnienie marzenia staruszka, problem w tym, że mieszka ona w miejscowości oddalonej kilkaset mil od Big Horn, a do tego za usługę zażądała 600 dolarów! Nie wliczając w to kosztów przejazdu, wyżywienia i noclegu.

"Nie wiemy ile potrwa stosunek, ale płacenie sześciu stów za 30-sekundowy numerek to dość wysoka cena" powiedział jeden z członków rodziny, "ale wygląda na to, że nie mamy innego wyboru. Boimy się tylko, czy jego serce wytrzyma tę przygodę, ale warto podjąć takie ryzyko".