Szukaj Pokaż menu

Piersi, które wybrały wolność III

533 869  
1609   70  
I zapraszam do kolejnej kompilacji z niesfornymi cycusiami. Jest na czym oko zawiesić.

Kierowca przyjechał na wymianę łysych już opon, jednak nie to zszokowało mechaników

768 699  
1019   119  
Pewien kierowca doszedł w końcu do wniosku, że czas wymienić opony. No cóż - za dużo bieżnika to one nie miały. Kierowca uskarżał się na hałas podczas hamowania. Wszyscy obstawiali, że hałas powoduje zużyta opona. Nie spodziewali się jednak takiego widoku.

7 rzeczy, których nie mówią ci o studiach w Polsce

386 090  
610   210  
Czy studia są potrzebne? Niezbędne? Czy dyplom ukończenia wyższej uczelni ma jeszcze znaczenie? I tak, i nie. Niezależnie od tego, co planuje się po skończeniu liceum, warto poznać trochę faktów o studiowaniu. Faktów, o których zwykle głośno się nie mówi. Mogą się przydać w podjęciu decyzji.

Prawdziwe życie w dupie ma twój dyplom. Coś, na co pracowałeś przez pięć lat, w oczach pracodawców świadczy tylko o tym, że przez pięć lat nie robiłeś nic innego poza miłym siedzeniem na wykładach i słuchaniem mądrzejszych od siebie – po prostu przedłużyłeś sobie czasy szkolne. Kiedyś było inaczej – owszem. Fakt uzyskania licencjatu coś znaczył. Potem przestał, a znaczenia nabrał tytuł magistra. Ale i on dzisiaj nie ma większej wartości. Wrażenie robi dopiero doktorat. Ale już niedługo… Może już za kilka lat z doktoratem, ale bez habilitacji powiedzą ci, żeś głąb?

Wiele się nie nauczysz – jeśli w ogóle. Niestety między studiami a rzeczywistością wciąż jest przepaść, której nie sposób zasypać. Wciąż jeszcze będziesz poznawał głównie teorię. W tym również rzeczy nieaktualne od kilkunastu lat, ale powtarzane, bo ma je wykładowca w swoim zeszyciku założonym do pomocy podczas pierwszego roku pracy. Skończywszy większość kierunków, będziesz miał mniejszą lub większą wiedzę teoretyczną, ale z praktycznego punktu widzenia wciąż będziesz mniej wartościowy niż przyuczony przez ojca do zawodu gimnazjalista.

Wyścig szczurów istnieje, ale nie w takiej formie jak gdzie indziej na świecie. Ścigają się nie studenci, ale wykładowcy i prowadzący zajęcia. To ich wiecznie gonią terminy. Piszą artykuły, zdobywają punkty za publikacje, jeżdżą na konferencje i rozwijają swój dorobek naukowy, byle tylko awansować na wyższy stopień w hierarchii (i jeszcze choć na kilka lat odsunąć widmo zwolnienia). W całym tym cyrku student znajduje się na straconej pozycji. Zwykle po prostu kadrze przeszkadza. Co z kolei dziwne o tyle, że za każdego studiującego uczelnia otrzymuje dofinansowanie.

I tu jest pies pogrzebany – liczy się ilość, nie jakość. Stąd dzisiejsze studia w Polsce nijak się mają do tych sprzed kilkudziesięciu lat, a niegdyś najbardziej szanowane, elitarne kierunki przemieniły się dziś w zwykłe przechowalnie takich trochę starszych nastolatków. Powstały istne "wydziały gier i zabaw", gdzie wystarczy tylko przychodzić od czasu do czasu na zajęcia, by po pięciu latach wegetowania odebrać upragniony dyplom. I sami wykładowcy napominają, żeby nie mówić o tym, co dzieje się na wydziale – "kto was przyjmie do pracy, jeśli będziecie tak mówić?!", uzasadniają.


Jedna z niewielu przydatnych rzeczy na dzisiejszych studiach to… dziekanat, ale i to z czasem się zmienia. W tych starszych, "tradycyjnych" dziekanatach wciąż jeszcze straszą panie z poprzedniego systemu, dla których student to największy wróg. I paradoksalnie to właśnie one najlepiej uczą samozaparcia i niezrażania się w kontaktach z "wyżej postawionymi". Uczą umiejętności konsekwentnego dążenia do celu bez względu na rzucane pod nogi kłody – a to umiejętność bardzo przydatna w polskiej rzeczywistości urzędniczej.

Liczba studiujących systematycznie maleje. Po części związane jest to z niżem demograficznym i wynikającym z tego niedoborem kandydatów. Ale nie do końca. Na Zachodzie już zaobserwowano tendencję wskazującą, że młodzi ludzie chętnie rezygnują ze spędzenia kolejnych pięciu lat na tępym wgapianiu się w tablicę na rzecz przedsiębiorczości. Mają własne pomysły i zakładają własne firmy, po czym wiedzie im się lepiej lub gorzej, ale zawsze na swoim. Studia odkładają na później i interesujące ich kierunki kończą zaocznie, równolegle z normalną pracą.

Ukończyć studia jest znacznie łatwiej niż kiedykolwiek – wystarczy trochę motywacji do regularnego pojawiania się na zajęciach i mobilizacji do nauki dwa razy w roku, by zaliczyć sesję. Ale pójście na studia "byle tylko pójść" mija się z celem. Lepiej zamiast tego gdzieś się zatrudnić i popracować na widmo przyszłej emerytury, a przynajmniej zdobyć jakiekolwiek doświadczenie. Inteligentnemu człowiekowi, który chce się uczyć, (prawie) żadne studia nie są niezbędne. Ale żadne też mu nie zaszkodzą, więc studiować – jak najbardziej. Tyle że z głową, a nie, jak duża część dzisiejszej młodzieży, bezmyślnie.

A wy jakie macie doświadczenia ze studiami? I co doradzilibyście swoim dzieciom?
610
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Kierowca przyjechał na wymianę łysych już opon, jednak nie to zszokowało mechaników
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Pieczone ziemniaki - sprawdź, czy robisz to dobrze
Przejdź do artykułu Perfidny trolling komputerowy
Przejdź do artykułu 15 ukrytych zastosowań pasty do zębów
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu 15 trików, które warto znać wybierając się na kemping
Przejdź do artykułu Oczekiwania kontra rzeczywistość VIII - największa profanacja pizzy
Przejdź do artykułu Mistrzowie Internetu CCLXXVI - Ta stopusia należy do Sebusia
Przejdź do artykułu 13 prostych sposobów na ułatwienie sobie życia

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą